Po porażce w Toruniu MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów wybierze się szukać punktów w Lesznie. O poprzednim, jak i zbliżającym się, spotkaniu rozmawialiśmy z trenerem naszej drużyny.

 

www.stalgorzow.pl: Jakie wnioski zostały wyciągnięte po meczu w Toruniu?

 

Stanisław Chomski: Wnioski po Toruniu były takie, które mogłyby się przydać nam, jeżeli byśmy z nimi rywalizowali w kolejnej fazie. Dotyczą one tylko i wyłącznie toru oraz sytuacji, która nas spotkała, czyli deszczu. Jesteśmy w trakcie analizy, gdyż nie wszyscy są na miejscu. Wiadomo, że żużel to dyscyplina, w której zawodnicy się szybko rozjechali i była już liga angielska czy szwedzka. Z tym wyciąganiem wniosków to nie jest tak, że wszystko już wiemy. Gdyby tak było, to byśmy tak nie przegrali. To, co robiliśmy na bieżąco, szło w dobrą stronę, ale zmiany były za mało radykalnie. Z siedmiu ostatnich biegów pięć wygraliśmy indywidualnie. Było jednak tylko jedno zwycięstwo drużynowe 4:2. Zabrakło wsparcia zawodników doparowych. To jest ten problem. Rotacja co mecz nie ma moim zdaniem sensu, ale żużlowcy wiedzą, że to nie jest zabawa i opinia publiczna nam kibicuje. Sami zresztą wlaliśmy w siebie otuchę po fajnych meczach u siebie. W Toruniu było już jednak niedaleko od kompromitacji. Wynik był wysoki, ale wydaje mi sie, że widowisko nienajgorsze. Co z tego, jak rezultat jest druzgocący? Sami nakręcaliśmy jednak tę spiralę, która pękła. W następnym meczu trzeba zrobić wszystko, żeby odbudować tę wiarę.

 

Gorszy mecz przydarzył się niestety Bartoszowi Zmarzlikowi. Czego mu zabrakło?

 

Żużel to jednak nie tylko motywacja. Czy ktoś go zgani za ten mecz w Toruniu? Niech każdy sobie odpowie na to pytanie. Chęci to za mało. Wybitnie nie trafiliśmy sprzętowo, zwłaszcza po opadach. Nie ma takiej krótkiej odpowiedzi na pytanie co jest?”. Poziom zawodnika ocenia się nie tylko przez cechy wolicjonalne, ambicję, odwagę, motywację, ale też umiejętność spasowania tego sprzętu. To nam ewidentnie nie wyszło.

 

Pojawiło się jednak światełko w tunelu w postaci Krzysztofa Kasprzaka.

 

To jest jakiś pozytyw. A gdzie indziej znowu negatyw. Gdyby Bartek pojechał tak, jak nas przyzwyczaił, na granicy 15 punktów, to wynik byłby powyżej 40 punktów. Byśmy pewnie gdybali, że znowu fajnie pojechaliśmy, ale czegoś zabrakło. Ten chłopak też nie trafił, zdarzyła się wpadka. Chcę dotrzeć do świadomości zawodników drugiej linii, myślę o Świderskim, Gapińskim i Sundstroemie, którzy decydują o obliczu meczu. Jeżeli ci żużlowcy, którzy do tej pory robili te punkty, widać też , że Krzysiu Kasprzak ma jakieś przebłyski, zwłaszcza na wyjeździe, ustabilizują formę, to przy normalnej dyspozycji Zagara i Iversena – chociaż z nim też jest coś nie tak, ale mam nadzieję, że to chwilowe – powinno być lepiej.

 

Kolejny mecz czeka nas w Lesznie. Przeciwnik jeszcze trudniejszy, choć z tamtejszym torem nasi zawodnicy mieli ostatnio styczność. Zgodzi się pan z tym?

 

Przeciwnik jest trudniejszy jak torunianie, a tor mniej zaskakujący. Jest szeroki i łatwy do jazdy, ale do ścigania znowuż bardzo trudny. Jest wiele ścieżek i trzeba być bardzo czujnym albo mieć bardzo szybki sprzęt. Trzeba to wszystko pogodzić, ale statystyki mówiły, że ogólnie dośc słabo wypadaliśmy w Toruniu, to z kolei w Lesznie liczby z ostatniego czasu są lepsze. Oby tak było. W coś trzeba wierzyć i nakręcać się pozytywnie.

 

Jaki nastrój panuje w zespole przed tym pojedynkiem?

 

Panuje nastrój skupienia. Silniki poszły do serwisów, bo to już taki czas remontów. Jeden silnik wytrzymuje, drugi wydaje się też, ale po spotkaniu okazuje się, że trzeba było oddać do naprawy. To jest sezon urlopowy dla dostawców i tunerów, gdzie jest trudno wymusić na nich skuteczną współpracę, aby obie strony były zadowolone. W tym tygodniu jakoś to ogarniamy.

 

Czy do składu, po swoich znakomitych występach za granicą, może wrócić Linus Sundstroem?

 

Nie mam takiej pewności, na kogo postawić, żeby było dobrze. Stawiam na tych dwóch, którzy są na miejscu i będą trenować. Linus ma bardzo dużo meczów: wtorek, środa, czwartek. Potem trening przed Grand Prix i chyba się na niego nie zdecyduję, chociaż nie jest to do końca powiedziane. Można powiedzieć, że niektórzy zawodnicy są pod ścianą i muszą się wykazać nie tylko wolą walki, ale i skutecznością.

Udostępnij