Bartosz Zmarzlik, jadący w gorzowskiej rundzie Grand Prix jako Dzika Karta, zajął czwarte miejsce. Po zawodach mówił o tym, że nie jest do końca usatysfakcjonowany wynikiem.

 

www.stalgorzow.pl: Bartek, przed zawodami mówiłeś, że wejście do finału brałbyś w ciemno. Jest czwarte miejsce. Zadowolony?

 

Bartosz Zmarzlik: Jest niedosyt. Ale nie gdybajmy. Tak jest, tak miało być i tyle.

 

Chciałbyś teraz coś poprawić, coś zmienić przed finałem?

 

Oczywiście, że chciałbym coś poprawić, ale tak naprawdę w każdym biegu bym coś chętnie poprawił. Taka była chwila, taka decyzja na torze. Tym razem się nie udało.

 

Co się stało, że nie udało się dojechać za Gregiem Hancockiem, za którym byłeś po pierwszym łuku?

 

Fatalnie wjechałem w drugi łuk i to był powód.

 

Na początku zawodów też nie szło najlepiej. To wina niekorzystnego losowania?

 

Zewnętrzne pola to duże utrudnienie dla mnie, zwłaszcza że z tych pól miałem bardzo mocnych przeciwników. Ale dość szybko udało nam się dojść do ładu ze sprzętem i już później byłem dobrze spasowany. W finale również motocykl jechał wspaniale, ale ja nie pojechałem tak, jak powinienem.

 

Przed finałem kibicował Ci cały stadion. Kibice dla Ciebie podnosili biało-czerwone kartoniki i skandowali Twoje nazwisko. Czułeś ich wsparcie?

 

Słyszałem doping stadionu przed finałem, bardzo za niego dziękuję wszystkim fanom, bo to naprawdę niesie i byłoby świetnie, gdyby zawsze był taki.

Udostępnij