Gorzowska Stal pokonała wicelidera tabeli GKS Żukowo 27:25. Do przerwy nasza ekipa przegrywała jednak różnicą jednej bramki.

 

Spotkanie lidera i wicelidera tabeli II ligi pomorskiej od początku było bardzo zacięte. Zawodnicy na parkiecie nie oszczędzali się, o czym świadczy sporo niebezpiecznych sytuacji. Trener stalowców Janusz Szopa podkreślał tuż po spotkaniu, że żółto-niebiescy przegapili początek spotkania, stąd nerwowość w drugiej połowie meczu.

 

– Przespaliśmy początek meczu i stąd ten wynik. Szkoda końcówki pierwszej połowy, bo straciliśmy kilka niepotrzebnych bramek. Druga połowa to był mecz walki i dobrze, że wszystko skończyło się dla nas dobrze. Na pewno było sporo błędów, szczególnie w końcówce. Dobrze, że mieliśmy kilka bramek przewagi. Cieszymy się ze zwycięstwa, bo był to bardzo ciężki mecz – podsumował trener.

 

Janusz Szopa miał również sporo uwag do pracy sędziów: – Sędziowie nie dopasowali się do poziomu umiejętności zawodników. Błędy były zarówno w jedną, jak i drugą stronę. Ten mecz przy bardziej profesjonalnym sędziowaniu byłby ciekawszy i bardziej widowiskowy. Ale to nie my decydujemy o przydziale sędziów, lecz Związek Piłki Ręcznej.

 

Najwięcej bramek dla naszej drużyny – osiem – zdobył Dariusz Zając: – Źle weszliśmy w mecz, trochę przestraszeni. Sędziowie też nie pozwalali grać nam tak, jak lubimy, czyli ostro. Dziś narzucałem kilka bramek dzięki kolegom, ale jest nad czym pracować, bo kilka prostych błędów też było – powiedział po spotkaniu najskuteczniejszy zawodnik żółto-niebieskich.  

Udostępnij