www.stalgorzow.pl: Do Gorzowa po kilku latach przerwy wraca memoriał im. Edwarda Jancarza, to bardzo ważne wydarzenie dla Stalowej rodziny. Kibice trochę czekali na tę imprezę w Gorzowie, uważa Pan, że to dobre przetarcie przed sezonem?

– To rewelacyjny pomysł! Ja już gratulowałem zarządowi, bardzo mi się to podoba. Cieszę się bardzo przede wszystkim, że można dzisiaj już robić to ekonomicznie, gdyż zawodnicy zeszli na ziemię i nareszcie próbują być przy normalnych cenach, jeżeli chodzi o memoriał. Z przykrością muszę powiedzieć, że kiedyś zawodnicy żądali horrendalnych kwot, mając w niskim poważaniu to, co się nazywa pamięć o jednym z najlepszych żużlowców wszechczasów. Niestety kiedyś była taka atmosfera. Dzisiaj zaczynają normalnieć stawki i z tego tytułu się cieszę, że mój zarząd, którego byłem kreatorem, błyskawicznie wyczuł to i zaproponował. Będę temu bił brawo za każdym razem, jeżeli oczywiście klub będzie na to stać.

 

Myśli Pan, że memoriał zostanie już na stałe w Gorzowie? W końcu to ważna sprawa dla każdego gorzowianina, interesującego się żużlem.

Myślę, że zostanie na stałe, wszakże pod jednym warunkiem. Nie mogą wrócić tak wysokie stawki, gdzie klub nie było stać na nie. Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, to nie wyobrażam sobie żeby nie było tego memoriału.

 

Ma Pan swojego faworyta w memoriale?

– Ależ oczywiście! Dla mnie jest jasne, że ten memoriał rozegra się pomiędzy trzema zawodnikami. Pierwszy to oczywiście Bartek Zmarzlik, drugi będzie na pewno Emil Sayfutdinov, a trzeci będzie Krzysztof Kasprzak.

 

Przez lata, w poprzednich edycjach memoriał wyrobił sobie prestiż i stał się tradycją, a jak to wygląda od strony organizatora? Miał Pan z tym do czynienia, przygotowanie takiej imprezy to bardzo trudne i żmudne zadanie?

– Zawsze jest to duże wyzwanie logistyczne, ale skumulowałem wokół siebie ludzi, którzy doskonale rozumieją, co to jest organizacja. Miałem chyba nie mały wpływ na wszystkich tych, którzy się zjawili w klubie. Rozumieli, że profesjonalizm jest nade wszystko ważny i ten profesjonalizm był już dużo wcześniej, czego przykładem jest to, że dostaliśmy Grand Prix. Nigdy nie podpadliśmy, jeżeli chodzi o tę imprezę, a wręcz byliśmy chwaleni. Zespół ludzi, który organizuje, czyli zarząd i pracownicy klubu, łącznie z tymi, którzy obsługują pośrednio na koronie stadionu są gwarantem, że znowu będzie fenomenalnie. Ja jestem po prostu z was wszystkich dumny i wszędzie gdziekolwiek jestem, w kraju czy za granicą, to opowiadam o pięknym zespole, który zostawiłem po sobie. To świadczy o tym, że nie zmarnowano czasu, który pracował razem ze mną.

 

Formuła Memoriału zmieniała się wielokrotnie. Jak to wyglądało za czasów kiedy Pan był organizatorem? Myśli Pan, że tegoroczna edycja będzie miała ciekawy przebieg? Dobrym pomysłem jest rozstrzygnięcie zwycięstwa dopiero w ostatnim biegu?

– Ona była zbliżona, niemniej jednak każda formuła, która powoduje zacięty pojedynek, jest dobrą i akceptowalną. Ta też jest bardzo ciekawa i jestem głęboko przekonany, że dla kibiców będzie to ogromna uczta, dlatego że my wszyscy jesteśmy spragnieni tego zapachu, tej jazdy i trzeciego kwietnia każdy przyjdzie głodny żużla i zobaczy najlepszych z najlepszych. Można powiedzieć, że jest to małe Grand Prix. Rozstrzygnięcie dopiero w ostatnim biegu zawsze trzyma do końca w napięciu. Już pochwaliłem prezesa Zmorę, uważam, że jest to niezwykle ciekawy pomysł.

 

Chciałby Pan coś przekazać kibicom?

Mogę powiedzieć tylko tyle, że przy okazji chciałbym pozdrowić moich wspaniałych kibiców, których będę pamiętał do końca moich dni, dlatego że przeżyłem z nimi piękne chwile, nie miałem nigdy problemów przez jedenaście lat. Bardzo się też cieszę, że będę z nimi na stadionie zwłaszcza w dniu, który jest świętem każdego gorzowianina, czyli podczas memoriału.

 

 

 

 

 

Udostępnij