Marcin Leśko: Przed meczem z AWF-em na pewno wiedzieliśmy, że będą oni dysponować bardzo dobrą grą w obronie. Do meczu podeszliśmy bardzo spokojnie, a chyba nawet za spokojnie, co było widać w początkowych fazach pierwszego i drugiego seta. Na szczęście tworzymy zgraną paczkę i szybko potrafimy się nawzajem zmotywować, pobudzić, obudzić w sobie ducha walki. To była w miarę pewna wygrana, ale najważniejsze, że wygrana 3:0. Mimo błędów w przyjęciu i zagrywce, zagraliśmy poprawnie, realizując założenia taktyczne. Nie da się ukryć, że w tym sezonie idziemy jak lodołamacz. Wzmocniliśmy się Adamem „Carino” Borkiem i Michałem „Wiankiem” Wianeckim, którzy szybko się u nas zaaklimatyzowali i okazało się, że były to strzały w dziesiątkę. Cały skład mamy wyrównany, łącznie z ławką rezerwowych i w każdej chwili możemy wprowadzić rotacje. Co pokażemy w kolejnym meczu? Aby zachęcić kibiców powiem tylko, że będzie jeszcze ciekawiej, a akcje będą cieszyć oko.

 

Maciej Błoch: Oczywiście, że się obawialiśmy tego meczu. Może to nie jest ten AWF, co kiedyś, ale jest to zespół nieprzewidywalny, zresztą jak my. Wiedzieliśmy, że jeżeli zagramy równo, bez większych błędów, to powinniśmy wygrać i tak też się stało. Nasza gra była równa, bez przestojów, z bardzo mała ilością błędów. Nie ma wątpliwości, że ten sezon jest dla nas udany, co zresztą widać po wynikach. A już teraz mam nadzieję, że koniec sezonu będzie jeszcze bardziej owocny, czyli będzie gra o finał. Następny mecz może się okazać jeszcze trudniejszy, mam tylko nadzieję, że zwycięstwo w pierwszym meczu za bardzo nas nie rozluźni. Musimy wyjść do niego tak samo, jeśli nie bardziej skupieni, jak w poprzednim spotkaniu i postawić kropkę nad „i”, co pozwoli nam zagrać w finale.

 

Daniel Zieliński: Podeszliśmy do meczu ze spokojem, wyszło na to, że ze zbyt dużym, co zaowocowało później niepotrzebnym stresem i nerwami na boisku w momentach, kiedy przeciwnik wychodził na prowadzenie. Po wynikach poszczególnych setów można stwierdzić ,że wygraliśmy pewnie, lecz zdarzały się momenty zagubienia w pierwszym i drugim secie, kiedy AWF dochodził do nas punktowo, lecz potrafiliśmy się podnieść, pobudzić, pokazać zgranie na boisku i wzajemnie się wspierać. Właśnie to wzajemne wsparcie, klimat w drużynie i zgranie przeważyło. Plan minimum osiągnięty, ale jak mówiliśmy, idziemy dalej i walczymy o finał, od którego jesteśmy oczywiście o krok. Myślę, że w następnym meczu zobaczymy nas bardziej zmobilizowanych i chętnych do boju od samego początku meczu.

 

Michał Wianecki: Każdego meczu się trochę obawiamy, znamy swoją siłę, ale czasami gdzieś w głowie lata myśl jak zagra przeciwnik, czy wszystko u nas będzie funkcjonowało, czy zagramy równo itp. Wynik 3:0 nie ukazuje nam tego, co było na boisku, często nasza gra falowała. Może nie tak jak z Kozarynem, ale jednak. Wykazaliśmy się lepszą zagrywką, mocno odrzucającą od siatki, dodatkowo udało się zagrać kilka asów. Blok dobrze funkcjonował, ale moim zdaniem za bardzo szarpaliśmy w obronie, było za dużo niepotrzebnych nerwów. Nasza gra czasami była dobra, nie porywała, nie była szałowa, ale skuteczna. Krok od finału, to jednak dość długa droga, którą musimy pokonać we wtorek. Nie chcemy dopuścić do trzeciego meczu, wolimy wszystko szybko rozstrzygnąć na naszą korzyść. Na długości całego sezonu gramy równo, skutecznie, choć nie zawsze pięknie. Nikt nie zwiesza głowy, jest pozytywna agresja, myślę, że gdyby nie kontuzje, bolączki, to bylibyśmy dużo silniejszą i równiejszą drużyną. Nie mamy jednak co narzekać. Mogę jedynie zapewnić, że we wtorek będzie kolejna bitwa. AWF postawi pewnie wszystko na jedną kartę, a my będziemy musieli odpowiedzieć zdecydowanie i pewni swego.

 

Udostępnij