Żółto-niebiescy jechali z niemałą obawą do, położonego 92 kilometry od Gorzowa, Gryfina, bez chorego Dariusza Śramkiewicza i z poważnie przeziębionymi Mariuszem Kłakiem i Mateuszem Stupińskim. Taka niedyspozycja przy wyłączeniu przez kontuzję dwóch kolejnych zawodników – Łukasza Bartnika i Marcina Gałata – była powodem do niepokoju. Mała, specyficzna hala również nie była aspektem optymistycznym, jednak w związku z tym, że dość spora część gorzowskiej drużyny miała kiedyś przygodę z graniem właśnie w Gryfinie, nie stanowiło to problemu nie do przeskoczenia.

 

Pierwsze minuty meczu pokazały jednak, że Stal nie będzie miała większych problemów z pokonaniem składu Gryfina. Na początek mur w bramce wystawił Krzysztof Nowicki, który korzystał na tym, że gospodarze rzucali często z nie do końca przygotowanych pozycji. Kiedy do gorzowian dotarło, że mają za plecami prawdziwego geniusza obrony, zaczęli bronić przy linii pola bramkowego z większą pewnością siebie i przytrzymywać do gwizdka, co poskutkowało kilkoma przejęciami, za które należy pochwalić Dariusza Zająca. Jedno z takich przejęć właśnie w wykonaniu byłego zawodnika Energetyka, a obecnie będącego u nas na wypożyczeniu z Pogonii Szczecin, poskutkowało osłabieniem drużyny przeciwnej. Zając, przejął piłkę i pognał w stronę bramki, a za nim pobiegł Wojciech Dadej – obecnie główny pretendent do uzyskania tytułu króla strzelców II ligi. Kiedy Zając był już prawie pod polem bramkowym, Dadej dwoma rękoma zaatakował plecy gorzowskiego zawodnika. Taka postawa zmusiła zielonogórskich sędziów do wyciągnięcia czerwonego kartonika i tym sposobem, już w 8-mej minucie gryfinianie mocno utrudnili sobie zdobywanie bramek.

 

Gorzowianie coraz częściej przejmowali piłki i zmierzali w stronę gryfińskiej bramki, jednak nie zawsze okazywało się to skuteczną akcją. Dwie szanse zmarnował Stupiński, który, jak się później okazało, grał z podwyższoną temperaturą. Szybko jednak zastąpił go Piotr Chudy, który świetnie sprawował się na lewym skrzydle. Goście rzucali jak chcieli i kiedy chcieli, często dochodząc do czystych pozycji i taka postawa sprawiła, że schodzili na przerwę z wynikiem 8:16. To był jednak jedynie początek budowania przewagi.

 

Druga połowa to prawdziwy popis obronny Stali – zwłaszcza przez pierwsze 15 minut, kiedy na boisku pozostawali podstawowi gracze żółto-niebieskich. Pierwsze 11 minut połowy to zaledwie jedna bramka gospodarzy przy sześciu Stali. Ponownie w bramce szans nie dawał Energetykowi gorzowski bramkarz – tym razem – Łukasz Szot, a Mateusz Kminikowski, Piotr Książkiewicz i Marek Baraniak nie dopuszczali do rzutów z prawej strony boiska, z której najczęściej rzucali gospodarze. Później zaś trener Stali – Janusz Szopa – zaczął wpuszczać na boisko zawodników z ławki, którzy już tak dobrze nie bronili, jednak dobrze rzucali. Świetną pozycję dla Łukasza Stefanickiego wypracował Zając, a „Stefan” nie mógł po prostu z niej nie skorzystać. Pierwszą bramkę w sezonie rzucił też debiutant, Wojciech Ławniczak, który skorzystał ze swoich warunków fizycznych i umieścił piłkę w bramce gospodarzy, rzuciwszy z 10. metra. Dobrym rzutem popisał się też Krzysztof Stupiński i tym samym Stal zakończyła spotkanie wynikiem 18:29.

 

Energetyk Gryfino:

Kołasiewicz, Kłodziński, Słomczyński – Wiśniewski 7, Łutowicz 2, Jezierski 2, Sztoban 3, Dadej 1, Białek 1, Kowalski 1, Gała, Wąsowski, Chmielnicki, Kłodziński, Werenkowicz, Łobos, Blejsz.

Trener: Arkadiusz Augustyniak

Fizjoterapeuta: Jakub Krakowiak

Kary: Dadej, Łutowicz, Jezierski

Karne: 1/1

Żółte kartki: Łutowicz, Chmielnicki

Czerwona kartka: Dadej

 

Stal Gorzów:

Nowicki, Szot – Baraniak 9, Polak 4, Kminikowski 3, Chudy 3, Stupiński M. 2, Książkiewicz 2, Góral 1, Zając 1, Stefanicki 1, Ławniczak 1, Stupiński K. 1, Kubacki 1, Kłak, Stasiak.

Trener: Janusz Szopa

Kierownik: Krzysztof Baraniak

Fizjoterapeuta: Patryk Komarnicki

Kary: Zając, Stefanicki, Kubacki (2), Polak, Ławniczak

Karne: 3/4

Kartki: Polak, Góral, Zając

 

Widzów: ok 30 (w tym 3 osoby z Gorzowa)

Udostępnij