Stanisław Chomski (trener Stali Gorzów): Nadarzyła się taka okazja, że jeden z zawodników nie przyjechał, nie został powołany na mecz i zdecydowałem się wstawić Rafała Karczmarza. Można powiedzieć, że odbyło się to trochę kosztem Adriana Cyfera i być może, gdyby informacja była szybciej, inaczej ułożone zostałyby pary, jednak Adrian jest „w przeddzień” przejścia do wieku seniora. Nie zdobył zbyt wielu punktów, bo „aż” i „tylko” 1, ale w biegach pokazała charakter i walkę. Ale taki jest sport. To samo dotyczy Rafała Karczmarza, który wykorzystał swoją szansę w biegu młodzieżowym, później przegrał, ale jechał blisko przeciwników. Ostatni bieg miał feralny, bo dwa razy powtarzany i nie zdążył ze sprzętem. Ale kibice mogli zobaczyć, że jest „materiał”, są też inni zawodnicy, szkolenie idzie w dobrym kierunku, tylko wszystko musi dojrzeć. Mecz na pewno był widowiskowy, dostarczył emocji. Było sporo mijanek, jak na przykład w biegu 6., w którym Fricke ścigał się z Kasprzakiem. Były też takie, jak bieg 9., w którym przegrywaliśmy na 5:1, ale ostatecznie para Jensen-Iversen wygrała ten wyścig podwójnie. Podobne biegi były w wykonaniu gości, jak 13. wyścig, w którym my wyszliśmy ze startu na 5:1, a przegraliśmy 1:5. O to nam chodzi, żeby wygrywać mecze, ale tworzyć także widowisko. Wynik jest wysoki, ale walki też było dużo.

 

Wojciech Wilkoń (kierownik ROW-u Rybnik): Na każdy mecz jedziemy z nastawieniem, żeby go wygrać. Niestety nie udało się, ale – tak jak trener Chomski powiedział – walki było sporo. Nasi zawodnicy ciężko pracowali na swój wynik. W drugim swoim starcie wypadł nam ze składu Andreas Jonsson, który zaliczył upadek i później już nie pojechał. A zapowiadało się na dobry występ, bo w pierwszym biegu wygrał, a w drugim jechał na drugiej pozycji zanim upadł. Chłopcy są zmotywowani, czekamy na rywali w Rybniku i spróbujemy powalczyć o zwycięstwo u nas.

 

Rune Holta (ROW Rybnik): Wiedzieliśmy przed tym spotkaniem, że nie będzie łatwo tutaj wygrać, choć chcieliśmy tego dokonać. Wygrała jednak najlepsza drużyna tego dnia. Rybnik ma niezły team, jednak Gorzów jest w tym momencie na fali. Chcieliśmy się postawić drużynie gospodarzy i podyktować trudne warunki, ale niestety nie udało nam się to.

 

Rafał Karczmarz: W trzecim starcie, w którym ostatecznie zostałem wykluczony, mechanicy nie zdążyli po prostu przygotować sprzętu i gdy byłem w szczycie łuku, na zegarze było tylko 5 sekund. Pomyślałem sobie „nie zdążę” i taki rozpędzony byłem, że wjechałem w taśmę. Ale udało się wygrać w biegu młodzieżowym na 5:1 i z tego mogę być zadowolony. W moim drugim starcie próbowałem atakować Damiana Balińskiego, ale bezskutecznie, ale no cóż – popełniałem błędy. Ekstraliga smakuje całkiem inaczej niż pierwsza – jest dużo więcej kibiców i w pierwszym starcie miałem trochę stresu. Dowiedziałem się, że jadę w czwartek po zawodach w Ostrowie. Os tej pory cały czas myślałem, jak najlepiej przygotować sprzęt do tego spotkania, treningi wyglądały ładnie, ale podczas zawodów chyba doszedł stres i już tak dobrze nie było.

 

Bartosz Zmarzlik: Można powiedzieć, że zawody były udane. Najważniejszy jest wynik drużyny, wygraliśmy i to wysoko, więc czego chcieć więcej? Wszystko mniej więcej pasowało i cieszę się z takiego wyniku.

 

Przemysław Pawlicki: Pierwsze cztery wyścigi wszystko grało, jak powinno, chociaż miałem w międzyczasie mały problem, bo musiałem zmienić motocykl, ze względu na to, że po tym upadku, który zanotowałem, nie było zupełnie czasu, żeby go naprawić i przesiadłem się na inną maszynę. Później wróciłem na ten sam motocykl i do końca nie czułem już takiej szybkości, jak na początku. Można było zrobić korektę, ale nie chcieliśmy aż tak wiele zmieniać. Ale co? Cieszymy się, bo wygrywamy kolejne spotkanie u siebie dosyć wysoko. Oczywiście play-offy są najważniejsze, jednak warto utrzymywać tę wysoką formę i walczyć o zwycięstwa, bo wtedy będziemy mieli pewność, że możemy wygrać z każdym i łatwiej będzie nam się walczyło o medale.

Udostępnij