www.StalGorzów.pl: Panie trenerze, I tydzień okresu przygotowawczego za nami. Proszę streścić jak przebiegł i na co był kładziony nacisk?

Dariusz Molski: – Generalnie, nacisk kładliśmy na wytrzymałość. Mieliśmy dwa razy dziennie treningi, z których pierwszy skupiał się właśnie typowo na wytrzymałości, ze szczególnym naciskiem na wytrzymałość tlenową. W pierwszym i drugim dniu były testy i na koniec tygodnia powtórzyliśmy je sobie. Miało to na celu sprawdzenie, czy jest jakiś progres, czy tylko powtarzalność. I to będzie też sprawdzianem tego, czy się starają, czy coś robią, czy nic nie zrobili w te dwa tygodnie, które mieli przed okresem przygotowawczym rozpisane. Generalnie mogę powiedzieć, że w większości coś zrobili. W tym tygodniu zwracaliśmy uwagę nie tylko na siłę i wytrzymałość, ale zaczęliśmy wprowadzać taktykę.  Były to podstawy naszej gry, pierwsze rzeczy. Na tych treningach, na których było sporo kwestii siłowych i wytrzymałościowych, wprowadzane były elementy taktyczne, przeplataliśmy je ze sobą. W następnym tygodniu będzie podobnie, jednak wytrzymałość będziemy ukierunkowywać na przyspieszenie, czyli będziemy zwiększać szybkość.

 

No właśnie, z naszych obserwacji wynika, że stawia Pan głównie na treningi poprawiające szybkość zawodników. Jak to się ma do opinii, że w I lidze zawodnicy grają bardziej siłowo?

– To nie tak, że stawiam tylko na szybkość. Wszystko będzie po kolei, spokojnie. Do szybkości jeszcze nawet nie doszliśmy (śmiech). Na razie zaczynamy od zwiększenia siły i wytrzymałości, a później, im będzie głębiej w las… im będziemy mieli więcej wytrzymałości, tym będziemy przechodzić trochę bardziej w szybkość, taktykę i technikę gry. Na tę chwilę, to co się wydaje szybkością, wcale nią nie jest (śmiech). To jest ślimaczy bieg, jak na razie. W drugim tygodniu idziemy już piętro wyżej, będzie on podobny, ale rozpędzimy się mocniej z taktyką, zajęcia na sali będą jeszcze bardziej intensywne. Będzie jeszcze więcej siły, treningi będą dłuższe.

 

2 treningi dziennie, każdy po przynajmniej 1,5 godziny – czy to nie jest za duże obciążenie dla zawodników na początku okresu przygotowawczego?

– Jeżeli chcemy na dłużej zagościć w I lidze – a ten pierwszy sezon będzie naprawdę trudny, bo wszyscy będą chcieli robić na nas punkty – to my musimy być naprawdę bardzo dobrze przygotowani. Nie jest to aż tak duże obciążenie, żeby nie można było tego wytrzymać. Treningi są wyliczone na to, by ten zespół po prostu się rozwijał, żeby to w przyszłości dało efekt. Na pewno nie jest za ciężko. Nie jest sztuką robić zbyt trudne treningi – to trzeba wyważyć, proporcje różnych ćwiczeń trzeba tak ustawić, żeby ten zespół był po prostu dobrze przygotowany.

 

Taki tok treningów wymaga także uzupełniania witamin i wspomagania organizmów odżywkami. Jak to w tym roku wygląda w Stali – czy odżywki są dostępne i jak dostosowywane są do poszczególnych zawodników?

– W tym okresie, rzeczywiście jest to bardzo potrzebne, niezbędne i konieczne, bo na samej wodzie mineralnej „nie pojedziemy”. Wspomaganie zawodników jest w tym momencie naprawdę najbardziej potrzebne, zwłaszcza teraz, gdzie jest tak ciężko, gdzie dwa razy dziennie jest trening, gdzie obciążenia dla organizmów są duże. Dlatego podkreślam, że to odpowiednie wspomaganie musi się pojawić dostateczna ilość. Z tego miejsca należy pochwalić naszego fizjoterapeutę i masażystę, Patryka Komarnickiego, bo bardzo dobrze się spisuje, a klub stanął na wysokości zadania i dał mu materiały do pracy. Na razie jesteśmy bardzo dobrze zaopatrzeni, klub nie pożałował na tę kwestię środków, od samego początku treningów to wspomaganie jest i to jest naprawdę bardzo ważne, bo jeżeli biegamy odcinki dwunastominutowe po 3000 metrów i jest ich kilka w trakcie jednego treningu, to znaczy, że wysiłek jest naprawdę bardzo duży. Jeżeli dźwigamy ciężary wysokości kilka, kilkanaście ton dziennie, to to wspomaganie musi się pojawić, bo organizm wymaga uzupełnienia – ta praca, rzeczywiście jest minimum półtoragodzinna, generalnie trwa dwie godziny, a czasami i więcej.

 

Przed wami jeszcze obóz przygotowawczy. Kiedy i gdzie się odbędzie oraz jak mniej więcej będzie wyglądał?

– Zaczynamy obóz 14 sierpnia, to jest niedziela, w Dębnie, 40 kilometrów od Gorzowa i kończymy w sobotę. Prawdopodobnie jeszcze w niedzielę rozegramy test-mecz z Gryfinem. W środę pojedziemy na mecz do Szczecina, by rozegrać sparing z Pogonią Szczecin i w sobotę wracamy z obozu, ale jedziemy do Gniezna, gdzie pojawią się trzy pierwszoligowe zespoły, z którymi rozegramy jednodniowy turniej. Następnie niedziela będzie dniem wolnym, czasem na odnowę organizmów i w zależności od tego, w jakiej kondycji będzie zespół, zobaczymy, co będziemy robić w poniedziałek. Na obozie będziemy skupiać się głównie na szlifowaniu pewnych elementów. Będziemy 4 tygodnie przed ligą i tam będziemy się skupiać nad dopracowywaniem wcześniej poznanych elementów. Będziemy na pewno operowali na innej szybkości i technice, na zdecydowanie innej taktyce. Ta taktyka będzie bardziej rozwinięta, nasza obrona będzie musiała funkcjonować już w sposób wzorcowy, będziemy wprowadzali kilka jej rodzajów. Będziemy też zwracać uwagę na szczegóły, nie zaniedbując pozostałych, ćwiczonych obecnie cech. Obciążenie obozowe będzie bardzo duże, jeszcze większe nić obecne treningi. Zaczynamy dzień o godzinie 7:15, kończymy o 21:30.

 

A co po obozie?

– Po obozie zostaną nam już tylko trzy tygodnie do startu ligi. W pierwszym z nich planuję rozegrać jeszcze dwa spotkania sparingowe, na dwa tygodnie jeszcze jedną. Mamy też zaproszenie na turniej o Puchar Polski na szczeblu wojewódzkim z Zielonej Góry, na który chyba jednak nie pojedziemy, bo jest to tydzień przed ligą i, nie daj boże, coś się komuś stanie, to będziemy mieli kłopot. Natomiast na dwa tygodnie przed ligą wejdziemy już w rytm startowy, trenować będziemy już nie 11-12 razy w tygodniu, ale 7-8, tak żeby przyzwyczaić się do rytmu meczowego.

 

No właśnie, a nie boi się Pan kontuzji? W końcu nasza kadra jest jaka jest, a tych sparingów jednak trochę będzie…

– Jest nas trochę mało, to prawda, ale wszystko zależy od tego, jak się przygotujemy. Jeżeli przygotujemy się bardzo dobrze, to ryzyko kontuzji powinno być minimalne. Ważne jest, żeby dobrze się wspomagać, żeby dobrze się odnawiać, żeby nie przytłoczyły nas kwestie przeciążeniowe. Musimy też reagować na zmiany i problemy wszystkich zawodników. To jest żywy organizm, więc – począwszy ode mnie i mojego kontaktu z zawodnikami, słucham i widzę jak reagują na cykl treningowy – trzeba być elastycznym, wiedzieć, kiedy cokolwiek odpuścić, bądź co jeszcze mocniej zrobić. Ważna jest tu moja rola i rola masażysty, Patryka Komarnickiego, żeby czuwać nad tym, by tych spraw przeciążeniowych jak najbardziej unikać. A dobre przygotowanie pozwoli ograniczyć kontuzje do prawdziwego minimum. A mechanicznych niestety się nie uniknie.

 

Z tego miejsca klub bardzo dziękuje wszystkim sponsorom, którzy dbają o to, by zawodnikom nic nie brakowało. Dzięki nim mieliśmy możliwość zakupu odżywek i potrzebnych sprzętów, które pomogą naszym zawodnikom zgrać się i cieszyć oczy żółto-niebieskich kibiców swoją grą w zbliżającym się szybko sezonie 2016/2017. Dziękujemy!

Udostępnij