Nowi w Stali: Cezary Marciniak

Pseudonimy: Cezar, Charizard, Czarosław

Data urodzenia: 12.11.1993

Pozycja: bramkarz

Numer: 22

Wzrost: 190 cm

Waga: 98 kg

Ulubiony kolor: niebieski

Ulubiona książka: Saga „Wiedźmin” i Tango

Ulubiony serial: Sons of Anarchy

Ulubione danie: Klasycznie – schabowy

Ulubiony napój: woda

Sportowy wzór: Sławomir Szmal

 

Jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką ręczną?

– Zacząłem w podstawówce, od trzeciej klasy w SP nr 16 w Płocku. I później jakoś to poszło. W gimnazjum i liceum cały czas gra w drugim i pierwszym zespole Wisły, i dalej się toczy.

 

Co uważasz za najpiękniejsze w tym sporcie?

– Walka. Dla mnie fajne jest, jak się chłopy po 100 kg biją na boisku o piłkę. Dlatego ja stoję na bramce, żeby mnie nie trafili (śmiech).

 

Dlaczego akurat ta pozycja?

– Bo nie lubię biegać.

 

Opowiedz trochę o specyfice gry na bramce. To dość wyjątkowa pozycja…

– Trzeba mieć coś nie po kolei w głowie, żeby stanąć w tym polu i żeby się cieszyć z tego, że dostaje się po głowie piłką, kiedy ta leci 100 km/h. I jeszcze się tym nakręcać! Fajnie jest, bo nie trzeba biegać. To jest dla mnie ogromny plus, ale jednak boli trochę, jak się dostaje piłką. Teoretycznie trzeba też być rozciągniętym.

 

A gdyby nie na bramce, to gdzie?

– Chyba środek rozegrania (śmiech). Asysty, prowadzenie gry, to coś co mi się podoba.

 

Czy gra w I lidze w Gorzowie będzie dla Ciebie jakimś wyzwaniem?

– Tak, na pewno. Jest plan budowy fajnego zespołu, ambitnego zespołu. Mamy przed sobą fajne, poważne cele postawione i to na pewno będzie wyzwanie. Ale ja lubię wyzwania.  

 

W tym sezonie czeka Was sporo pracy, trener Molski ma konkretny plan treningowy, ale wciąż spora większość z Was robi coś poza sportem – jak jest u Ciebie?

– Studiuję na gorzowskim AWF-ie. Zaczynam od pierwszego roku na kierunku „wychowanie fizyczne”.

 

A piłka ręczna to Twój główny plan na życie?

– Tak, jak najbardziej.

 

A gdyby nie piłka ręczna?

– Nie mam zielonego pojęcia. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, bo robię to już tak długo, ale chyba jakiś inny sport. Tylko jeszcze nie wiem jaki. Coś bym znalazł (śmiech).

 

A gdyby trafiła się kontuzja?

– To i tak idę w kierunku sportowym, bo jednak wybrałem AWF, robię również kursy trenerskie, więc cały czas obracam się w tym sporcie.

 

Największe sportowe marzenie?

– Chyba to złoto na olimpiadzie, tak każdy piłkarz ręczny celuje, ale na początek chciałbym być częścią drużyny, która awansuje w Gorzowie do Superligi. A później będziemy się zastanawiać co dalej.

 

Największe niesportowe marzenie?

– Oj, tu mnie zagięłaś. Nie wiem… Chyba w przyszłości zdrowa, szczęśliwa rodzina.

 

Pierwsze, co robisz po wstaniu z łóżka, to…?

– Patrzę się w telefon i sprawdzam, co się dzieje na świecie. Facebook, normlanie jestem uzależniony (śmiech).

 

Nałogi?

– Internet.

 

Wydarzenie, które zmieniło Twoje życie, bądź znacząco wpłynęło na Twój światopogląd?

– Takiego pytania się nie spodziewałem. Chyba najbardziej istotny w moim życiu był ten pierwszy wyjazd z Płocka, pierwsze wyfrunięcie z domu, gdzie w wieku 18 lat już się gdzieś wyjechało. Poprzestawiało mi to trochę priorytety i na pewne kwestie zacząłem spoglądać zupełnie inaczej. Zamiana klubu, zmiana otoczenia, start w dorosłe życie solo.

 

Osoba, której najwięcej zawdzięczasz w karierze sportowej?

– Moja mama.

 

Hobby, coś poza sportem?

– Poza sportem? To jedynie co, to nos w komputerze i jakieś gry. Ale lubię sobie również poczytać, na przykład lubię sobie odświeżyć Tango Mrożka. To dosyć standardowe zainteresowania, bo jednak trzeba odpocząć po tych treningach, więc nie będę latał albo skakał ze spadochronem (śmiech).

 

Udostępnij