Jak to wszystko się zaczęło?
– Pierwszym meczem Stali, na jakim byłem, było spotkanie ze Spartą (a oficjalnie chyba z Atlasem) Wrocław, w 2008 roku. U mnie w domu zawsze na pierwszym miejscu była piłka nożna, więc w świecie żużlowym śledziłem jedynie wyniki. Kiedy jednak przypadkowo przechodziłem z tatą przez uliczki Zawarcia, usłyszeliśmy hałas silników i przypomnieliśmy sobie, że Stal ma właśnie jechać swój mecz, pierwszy po wielu latach w ekstralidze, więc kupiliśmy na szybko bilety i po 4 biegu weszliśmy na świeżo przebudowany stadion. Pamiętam, że miałem wtedy 14 lat i mecz ten zrobił na mnie ogromne wrażenie. Spotkanie wygraliśmy wtedy chyba dwunastoma punktami, na stadionie była atmosfera, jakiej na pewno się nie spodziewałem, fale, szkocje i serpentyny co chwila rzucane na tor. Stal wtedy z pompą rozpoczęła przygotowania do ekstraligowych zmagań, zakupili wtedy Tomka Golloba, który był jednym z niewielu żużlowców, jakich znałem z twarzy. Od tego meczu jednak wszystko się zmieniło, zacząłem się interesować tym sportem bardziej niż jakimkolwiek innym. Byłem potem na prawie każdym meczu przy Śląskiej w sezonie, a w 2009, mając 15 lat, jeździć zacząłem także na wyjazdy.

Masz jakieś szczególne wspomnienie z tamtych czasów?
– Zdecydowanie najprzyjemniej wspominam wyjazd do Gdańska, gdzie wygraliśmy z Wybrzeżem 46:44. Pamiętam, że długo zajęło mi przekonywanie rodziców, bym mógł pojechać na zorganizowany wyjazd autokarem. Nie znałem tam nikogo, ale właściwie nie było to dużym problemem, bo i tak całą drogę śpiewaliśmy. Pamiętam, że mecz miał niesamowity przebieg. Szliśmy z Wybrzeżem „łeb w łeb”, a przed ostatnim biegiem przegrywaliśmy dwoma punktami. W ostatnim biegu, na przedostatniej prostej, mój ulubiony ówcześnie zawodnik Stali, Peter Karlsson, wyprzedził gdańskiego żużlowca, i wyszliśmy na 5:1. Sprawiło to, że wygraliśmy spotkanie dwoma punktami, a na naszym sektorze zapanowała euforia, którą ciężko z czymkolwiek innym porównać. Po 5 godzinach śpiewania w autokarze, 2 śpiewania na meczu, nastąpiło kolejne 5 w drodze powrotnej do Gorzowa.

Zauważasz jakieś zmiany, które zaszły w czarnym sporcie na przełomie ostatnich lat?
– Dużo się zmienia. Prawdę mówiąc, żałuję, że nie poznałem tego sportu, gdy Stal była w 1. lidze, bo brakuje mi na stadionie właśnie takiego swojskiego klimatu, a żużel jest obecnie coraz bardziej skomercjalizowany.

Często odwiedzasz obecnie Stadion im. Edwarda Jancarza?
– Przeniosłem się na studia do Szczecina, więc w ostatnim czasie rzadko zdarzało mi się odwiedzać stadion przy Śląskiej. Wciąż jednak kibicuje i wspieram nasz klub!

Udostępnij