Gorzowianie mają być prawo dumni ze swojego osiągnięcia, jakim było zwycięstwo na trudnym żukowskim terenie, choć trudno mówić o radości z początku spotkania i straty aż 16 bramek w pierwszej połowie. Co spowodowało, że żukowska publika oglądała dwa różne oblicza Stali? – Rzeczywiście, w pierwszej połowie byliśmy trochę ospali i rozkojarzeni. Niestety, mamy problem z grą na wyjazdach, myślę, że przez trudy podróży i potrzebujemy zawsze trochę więcej czasu, żeby wejść w spotkanie. Tak też było w Żukowie. Na początku graliśmy nie tak, jak my, zwłaszcza w obronie, co też przełożyło się na atak. Ale po piętnastu minutach powiedzieliśmy sobie kilka mocnych słów i to zaczynało jakoś wyglądać. Tak to właśnie jest w piłce ręcznej – jest sportem męskim, trzeba się dobrze zmotywować. Wróciliśmy na odpowiednie tory i z przewagi Żukowa 16:10, połowę zakończyliśmy 2 bramkami straty. Później przerwa, a po wyjściu z szatki zaczęliśmy kontrolować spotkanie. I bardzo dobrze, bo to bardzo ważne 3 punkty – powiedział Oskar Serpina w pigułce oceniając spotkanie. – Dokładnie, wróciliśmy z dalekiej podróży w tej drugiej połowie. To naprawdę fatalnie wyglądało na początku. Ale też widzieliśmy, co prezentuje zespół z Żukowa. Uważam, że przeciwnik też nie był jakoś super dysponowany. Nie przeraziliśmy się stratą sześciu bramek, wiedzieliśmy, że możemy to odrobić. Konsekwentnie do tego dążyliśmy i wynik świetny, bo za tydzień zagramy o fotel lidera z Wągrowcem – dodał.

 

 

Żółto-niebiescy mieli w tym spotkaniu niecodzienne wsparcie z trybun, co z pewnością pomogło w walce o punkty. – No tak, na trybunach był podczas tego meczu Staszek Gębala. Nie na darmo mówiliśmy, że atmosfera w gorzowskim zespole była i jest naprawdę dobra. Staszek bardzo dobrze to pamięta, myślę, że odszedł, ale atmosfera zapadła mu w pamięć i za nami tęskni. Dlatego dalej się kolegujemy, dlatego też on – mimo że mieszka bliżej Żukowa – kibicował nam i to pokazuje, jak fajnym byliśmy kolektywem, co staramy się również tworzyć w tym roku – opowiedział 28-latek.

 

Najbliższe spotkanie będzie bezsprzecznie zupełnie inne niż to w Żukowie, bo rywal również będzie inny i – co pokazuje tabela – trudniejszy do pokonania. Jak na ten mecz zapatruje się kapitan żółto-niebieskich? – Myślę, że to będzie bardzo podobne spotkanie do tego sprzed tygodnia, czyli będzie bardzo elektryzujące. Bardzo podobny styl gry Wągrowiec ma do drużyny z Leszna, więc czeka nas kolejny fizyczny mecz, kolejne ogromne emocje i walka o każdy centymetr boiska. Męska, twarda obrona. Myślę, że będzie co oglądać, to będzie hit rundy – zapowiedział. Stawka jest jeszcze większa niż tylko 3 punkty, bowiem będzie to pojedynek o fotel lidera przed świąteczną przerwą. – Wygrany tego spotkania zakończy ten rok jako lider tabeli. A byłoby bardzo fajnie zostać takim liderem, byłoby to odpowiednie zakończenie tego roku. Mimo że to niewiele znaczy w kontekście pozostałej części sezonu, to zawsze lepsze humory będą na święta, ale także byłoby to zwieńczenie naszego rozpędzania się. Gorzowska lokomotywa rozpędza się w tym sezonie powolutku, ale skutecznie i konsekwentnie i fajnie byłoby to zwieńczyć wygraną nad Wągrowcem – dodał gorzowski obrotowy.

Udostępnij