Miłosz Bekisz to wychowanek ZEW-u Świebodzin, który karierę kontynuował najpierw w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku, a następnie MKS-ie Poznań. Ze stolicy wielkopolski dwa lata temu przeniósł się do miasta nad Wartą i z powodzeniem i sukcesami reprezentował gorzowską Stal. W tym sezonie nadszedł jednak czas na pożegnanie z żółto-niebieską drużyną i dalszy rozwój w Superlidze. – Decyzja o odejściu tak naprawdę została klepnięta w zeszłym roku. Wiele czynników złożyło się na to: przede wszystkim chęć dalszego rozwoju, grania przede wszystkim na lewym skrzydle, czyli mojej docelowej pozycji. Moim kolejnym klubem będzie występujący w Superlidze Chrobry Głogów – powiedział.

 

Mimo że decyzja i podpisanie kontraktu obowiązującego od lipca 2018 nastąpiło już w 2017 roku, to Miłosz przez cały czas oddawał serce i umiejętności dla gorzowskich kibiców, pokazując jednocześnie,  że jest w pełni profesjonalnym zawodnikiem. – Nie ma mowy o żadnym odpuszczaniu. Każdy pracuje przede wszystkim na samego siebie i na drużynę. Myślę, że najlepszym dowodem był mecz z Lesznem z poprzedniej rundy, gdzie na początku spotkania skręciłem kostkę, zacisnąłem zęby i walczyłem za Stal i dla tych kibiców – wyjaśnił Bekisz. – Kontrakt owszem był wcześniej podpisany, ale tak ja mówiłem, musiałem i chciałem trenować dalej, podnosić swój poziom sportowy. Dopóki jestem zawodnikiem Stali, oddaję dla tego klubu, kibiców, zawodników, zarządu i wszystkich związanych ze Stalą osób serce na parkiecie – podkreślił.

 

Przygoda z Gorzowem to zarówno korzyści dla samej Stali, w której Miłosz stanowił silny punkt i niejednokrotnie dokładał swoją cegiełkę do zwycięstw żółto-niebieskich, ale także korzyści dla samego zawodnika. – Na pewno można powiedzieć, że w Stali zmężniałem pod względem fizycznym, gra tutaj mi pomogła. Od każdego zawodnika mogłem też coś podpatrzeć, będę bardzo miło wspominał te dwa lata. Życzę klubowi jak najlepiej i chciałbym, żeby występował w Superlidze, czego im życzę. Walczymy do końca, może w tym roku uda się zrobić awans. Tak bym sobie marzył – zakończył.

 

Miłosza do końca sezonu prawdopodobnie nie uda się Stali postawić w stan gotowości meczowej, a tym samym spotkanie derbowe prawdopodobnie było jego pożegnaniem z gorzowską publiką. Miłoszowi z tego miejsca chcielibyśmy podziękować i życzyć wszystkiego najlepszego w nowym klubie, by tam odnalazł swoje miejsce, a może kiedyś, przy sprzyjających wiatrach, wrócił do Gorzowa i zdobył jeszcze kilka bramek dla klubu znad Warty.

Udostępnij