www.stalgorzow.pl: Panie dyrektorze, kolejny sezon za nami. Stal Gorzów zajęła 3. miejsce w ligowej tabeli. Czy to spełniło oczekiwania zarządu?

Krzysztof Ziomkowski: Myślę, że po obiecującym ubiegłym sezonie, gdy weszliśmy w tę ligę ze skutkiem, którego nikt nie oczekiwał, to jak najbardziej, podtrzymanie miejsca w pierwszej trójce jest satysfakcjonujące i można to rozpatrywać w kategorii sukcesu, a nawet, że przewyższa to nasze oczekiwania przedsezonowe. Oczywiście, po cichu liczyliśmy na ten sukces, niemniej jest to doskonałe osiągnięcie.

 

Z drużyną pożegnało się 3 zawodników – co jest powodem ich odejścia?

– Miłosz Bekisz na pewno jest młodym zawodnikiem, który stawia na rozwój. Chciał spróbować swoich sił w Superlidze. To nas bardzo cieszy, że kolejny zawodnik, który grał w Stali, został zauważony przez trenerów z wyższej klasy rozgrywkowej. Z naszej strony życzymy mu powodzenia i dalszego rozwoju. Z Bartkiem Starzyńskim zwyciężyła chyba tęsknota za domem. Niedawno urodziła mu się córka i myślę, że to chęć bycia z rodziną zdecydowała o tym, że Bartek pożegnał się z nami. Dodatkowo z pewnością jakiś wpływ miały także względy zdrowotne – doskwierał mu uraz dłoni. Postanowił wrócić do rodzinnego miasta i my nie chcieliśmy na siłę go zatrzymywać. Dominik Droździk… było nam bardzo ciężko się z nim rozstać, bo wszyscy wiemy, ile ten zawodnik wniósł do naszej drużyny. Tak się niestety stało, że dalsza współpraca nie była możliwa, po części ze względu na odmładzanie składu, choć w żadnym wypadku nie był to decydujący czynnik. Był to filar gorzowskiej obrony, a trener wiązał z nim plany przyszłościowe, w których widział Droździka w roli asystenta trenera. Los potoczył się jednak inaczej. Pojawiły się pewne okoliczności, po których nie mogliśmy dalej wspólnie pracować. Szkoda Dominika, bo jeszcze raz powtórzę, był filarem naszej obrony, wielu zawodników się od niego uczyło. Stało się jak się stało. Głównym powodem nie było odmładzanie składu, bo młodzi zawodnicy muszą się też od kogoś uczyć.

 

Jak wygląda koncepcja budowy składu na kolejny sezon?

– Stawiamy na młodzież. Chcemy, żeby zawodnicy niedoświadczeni, jeszcze nieopierzeni w tej wymagającej dyscyplinie sportu, jaką jest piłka ręczna nabywali go u nas, uczyli się cwaniactwa boiskowego i polepszali swoje umiejętności, by następnie stanowili filar naszego zespołu, gdy zdecydujemy się, by zaatakować Superligę. Sytuacją idealną byłoby, gdyby byli to nasi wychowankowie, jednak aktualnie rzeczywistość ligowa prezentuje się tak, że na samych wychowankach nie da się zbudować silnego zespołu, a my chcemy cieszyć naszych kibiców zwycięstwami. Od zawsze stawiamy na młodzież, chcemy by łączyli w Gorzowie sport z dalszym wykształceniem studiowali, co pomoże im odnaleźć się w późniejszej części życia, już po zakończeniu kariery sportowej. Chcemy też promować miasto i nasz rodzinny AWF.

 

Z iloma zawodnikami klub prowadzi rozmowy?

– Aktualnie rozmawiamy z zawodnikami, którym skończyły się kontrakty, a chcieliby dalej grać dla Stali. Większość w drużynie ma jeszcze ważne umowy z klubem. Trzon zespołu pozostanie zatem taki sam i na nim będziemy budować całą otoczkę. Jak wiadomo, do zespołu dołączy już na pewno Paweł Pedryc, a drugi pojedzie z zespołem na obóz kondycyjny w Dębnie, po którym trener Molski zdecyduje, czy podpiszemy kontrakt także z nim (mowa o Macieju Filipowiczu – dop. red.) Wstępne rozmowy są prowadzone jeszcze z dwoma zawodnikami i nie ukrywam, że do zespołu dołączy także młodzież z miejscowego klubu uczniowskiego Miś. Chcemy, żeby nić szkoleniowa zapoczątkowana przez Misia,  trwała i miała ostatecznie ujście w drużynie seniorskiej. Nie ukrywamy, że chcielibyśmy także, by piramida szkoleniowa została zapełniona, a do tego potrzeba nam liceum, w którym zawodnicy będą mogli uczyć się w klasie o profilu piłki ręcznej, by nie uciekali nam do SMS-u w Gdańsku, czy do innych ośrodków, w których mogą łączyć szkołę średnią z karierą sportową. Bez tego może się okazać, że szkolenie nie ma sensu, a tym bardziej ogrywanie się zawodników w drugim zespole, bowiem później prócz satysfakcji, że jakiś zawodnik jest stąd, ani Stal, ani kibice nie będą mieli z niego większego pożytku.

 

Czyli Stal wciąż myśli o Szkole Mistrzostwa Sportowego w Gorzowie?

– Może nie o całej szkole, bo wystarczyłaby klasa. Naszym marzeniem jest utworzenie takiego oddziału z internatem, by nie tylko ci z Gorzowa, ale z ościennych miejscowości, czy województw, przyjeżdżali zawodnicy i szkolili się u nas. Coś podobnego, jak akademickie gimnazjum sportowe, które działa przy Akademii im. Jakuba z Paradyża i będzie przekształcane w liceum o tym samym profilu. Oczywiście wiemy, że jest to wyzwanie dla miasta, dodatkowe nakłady pieniężne, ale jak już wspomniałem, chcemy opierać zespół na wychowankach i musimy o tę klasę zabiegać.

 

Jakie cele zarząd postawi przed zespołem na kolejny sezon?

– Myślę, że cele nie ulegną większej zmianie. Po pierwsze, chcemy by młodzi zawodnicy jak najwięcej się ogrywali i obijali o silnych przeciwników z I ligi. Znowu chcemy też być znaczącą siłą w lidze i na miarę możliwości drużyny, utrzymać się  w pierwszej trójce ligi. Będzie to z pewnością niezwykle trudne zadanie, ale wierzymy w sukces naszego zespołu. Chcemy też mieć w przyszłości możliwość jak najłatwiejszego zaatakowania Superligi.

Udostępnij