www.stalgorzow.pl: Szymon na początek opowiedz o tym, jak się czujesz, jaka jest Twoja sytuacja zdrowotna?

Szymon Woźniak: Jeśli chodzi o moje zdrowie, to cały czas pracuję nad dojściem do 100 procentowej dyspozycji. Tak kontuzja, którą przeszedłem ma właśnie to do siebie, że dosyć szybko pozwala stanąć na nogi. O czym przekonaliśmy się, bo naprawdę dość szybko stanąłem na nogi. Jest jeszcze kilka punktów rehabilitacji, żeby dojść do stu procentowej dyspozycji, to jest jeszcze niestety kilka tygodni, ale to już nie przeszkadza mi w żadnym stopniu w jeździe na motocyklu. Jeżeli chodzi o moją nogę i żużel, to tych dwóch spraw nie ma co łączyć, dla mnie sprawa nogi to jest jedno i dojście do takiej sprawności, żebym mógł zagrać w piłkę nożną, to jest co innego niż jazda na żużlu. Jeśli chodzi o jazdę na motocyklu, to wszystko jest z tym okej, po prostu kolejny, końcowy etap rehabilitacji jest zupełnie oddzielny.

 

Czy czujesz się już w powrotem swobodnie na motocyklu, było wystarczająco treningów?

– Nie no, wiadomo, że jeszcze potrzeba trochę czasu, żeby dojść do optymalnej dyspozycji. Wiadomo, że ten mecz z Lesznem na naszym torze mi nie wyszedł, ale to jest to, o czym wspominałem i studziłem entuzjazm na początku sezonu. Mówiłem, że to nie jest tak, że ja ten tor znam na wylot i na co nie wsiądę to będę robił 12 czy 14 punktów. Przewidywałem, że będę się tu musiał jeszcze mocno postarać, żeby zebrać wiedzę w takich ekstremalnych warunkach, jakie nas spotkały przed ostatnim meczem. Można powiedzieć, że pierwszy raz miałem okazję startować na naszym torze po takiej ekstremalnej walce w doprowadzeniu toru do warunków bezpiecznych. No i wiadomo, że można uznać, że tego sprawdzianu nie zdałem, ale na pewno cenne wnioski zostały wyciągnięte i zapiski zostały wykonane. Na pewno jest to dla mnie doświadczenie na przyszłość. Brałem udział w treningu w czwartek i piątek, cały czas pracuję nad sobą, nad dojściem do formy, pracuję nad sprzętem i co więcej mogę powiedzieć… Maksimum zaangażowania, w treningi, rehabilitację, pracę nad sprzętem i jestem przekonany, że wszystko potoczy się po mojej myśli.

 

W niedzielę zmierzycie się z drużyną z Wrocławia, którą reprezentowałeś w ubiegłym roku. Podejdziesz do tego spotkania na wyjątkowych zasadach, czy nie ma to dla Ciebie znaczenia?

– Absolutnie nie czuję tutaj dodatkowej presji czy emocji, brałem udział w meczu wyjazdowym we Wrocławiu, który okazał się dla mnie można powiedzieć, że przełomowy jak na tamten okres, dosyć dobrze sobie na tym wrocławskim torze poradziłem. Gdybym miał cokolwiek odczuwać, to prędzej wtedy niż teraz. Podchodzę do tego meczu jak do kolejnego spotkania, oczywiście chcę być dobrze przygotowany, dobrze dysponowany i chcę pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa.

 

W ostatnich dniach pojawiła się informacja, że dostałeś dziką kartę na Grand Prix w Gorzowie. Jak to odbierasz?

– Po pierwsze odbieram to jako spełnienie marzeń, bo jak każdy chyba młody żużlowiec marzyłem o tym, żeby wystąpić w Grand Prix, teraz to się stanie faktem i z tego miejsca chciałbym serdecznie podziękować ludziom, którzy we mnie uwierzyli, obdarzyli mnie zaufaniem i dołożyli swoją cegiełkę do tej nominacji. Dlatego na pewno dla trenera Chomskiego wielkie podziękowania, dla całego zarządu, bo wszyscy musieli tutaj stanąć za mną murem, żebym tę Dziką Kartę otrzymał i jest mi z tego powodu bardzo miło. Na pewno to też dodatkowa motywacja, na pewno taki impuls, na pewno fajna przygoda i nie mogę się  doczekać tego dnia.

Udostępnij