Żółto-niebiescy w mecz weszli odważnie i tak, jak zwykli w ostatnim czasie, otworzyli własny wynik świetnie zorganizowaną wrzutką między Mariuszem Smolarkiem a Mariuszem Kłakiem. Później żółto-niebiescy toczyli wyrównane spotkanie. Zagłębie miało swoje lepsze momenty i wychodziło na dwu-trzy bramkowe prowadzenie, ale gorzowianie nie poddawali się i cały czas dotrzymywali kroku rywalom z Superligi. Dariusz Molski dość mocno rotował składem, dając pograć wszystkim zawodnikom, a w pierwszej połowie żółto-niebiescy mieli okazję do przetestowania jednej z wariantów obrony i praktycznie całego składu z pola. Widać było, że od turnieju w Wągrowcu minęło już sporo czasu i gorzowianie zdecydowanie lepiej rozumieją się na boisku. Nie było praktycznie nieudanych podań, choć jeszcze brakowało celności.

W końcówce połowy Stal była bliska zremisowania, ale Zagłębie mocno podstawiło się w ostatnich sekundach i dorzuciło jeszcze bramkę dla siebie. Dodatkowo gorzowianie stracili dwójkę zawodników z pola, bowiem kontuzji palca nabawił się Krystian Maćkowski – złamał go przy upadku, a mocno plecy stłukł Adrian Chełmiński, którego czeka kilka dni przerwy. – To w tym momencie nie jest duży problem. Kontuzja Adriana Chełmińskiego to jest sprawa weekendu i nasz fizjoterapeuta Krzysztof doprowadzi go do jakiegoś stanu używalności. Krystian ma nastawiony palec i myślę, że to też kwestia kilku dni i on też będzie wzmacniany i od poniedziałku będzie w treningu. Pewnie, że nie wystąpią jutro w turnieju, to jest przeszkoda, bo nie będziemy grali pełnią składu, ale myślę, że to po prostu urazy z walki – powiedział szkoleniowiec Stali.

 

W drugą połowę Stalowcy weszli wcale nie gorzej, bo od udanego ataku pozycyjnego. Następnie bywało różnie, ale żółto-niebiescy robili co mogli, by niwelować przewagę gospodarzy. Do remisu doprowadzili dwukrotnie, mimo że Zagłębie wygrywało już 5 trafieniami. W 42 minucie Stalowcy poczuli przysłowiową krew i rzucili się z dodatkową motywacją dla lekko zziajanych rywali. Trzy minuty później tablica pokazywała 21:21, a gorzowianie dwukrotnie mieli piłkę w ręku i okazję na wyjście na prowadzenie. To niestety nie doszło do skutku. Ostatecznie żółto-niebiescy przegrali to spotkanie wynikiem 27:24, jednak zdecydowanie nie mają oni powodów do wstydu, ponieważ postawili się Zagłębiu i grali cały mecz jak równy z równym.

 

Jak spotkanie ocenił Dariusz Molski? – Gdybyśmy grali bardzo dobrze, to byśmy wygrali, ale masz rację, ten mecz nic nam nie ujmuje. Fajnie graliśmy. Dużo fajnych akcji, graliśmy jak równy z równym. Nie przez cały mecz tak to wyglądało, ale graliśmy przede wszystkim wszystkimi zawodnikami i to też jest ważne, że każdy na boisku wnosi coś do tego zespołu, coś dobrego i była to wartość dodana – powiedział.

 

Najwięcej bramek dla Stali: Mateusz Stupiński 8.

Najwięcej bramek dla Zagłębia: Stanisław Gębala 6.

 

Protokół nie był uzupełniany.

Udostępnij