Sparingi nie są po to, by je wygrywać, ale by się zgrywać i szukać tego, co jeszcze należy poprawić. Nie od dziś wiadomo, że to nie zwycięstwa, ale porażki uczą najwięcej i tak też jest w szeregach gorzowskiej Stali na chwilę przed startem ligi. Żółto-niebiescy w ostatnim czasie rozegrali cztery sparingi, z czego wygrali jeden w bardzo dobrym stylu z rywalem zza miedzy. Ostatnie spotkanie z Lesznem nie poszło jednak aż tak dobrze, choć ciężar rodzajowy przeciwnika też był zupełnie inny. Czy 19:20 to dobry wynik sparingu między Stalą Gorzów a Real-Astromalem Leszno? – Wynik trochę bardziej footballowy, ale to świadczy o tym, że dwie drużyny grały bardzo mocno w obronie. Jestem bardzo zadowolony z tego grania. Muszę powiedzieć, że to naprawdę wygląda już coraz lepiej. Zaczynamy płynnie grać, zaczynamy być zagrożeniem na każdej pozycji, zaczynamy łapać tempo i to jest fajne. Jeśli do tego wzmocnimy troszkę obronę, to już w ogóle będzie dobrze – powiedział tuż po meczu zbudowany podstawą swoich zawodników Dariusz Molski.

 

Gorzowianie do tego meczu podeszli z niepełnym składem, bowiem kontuzje wciąż leczy Aleksander Kryszeń, a na boisku pojawili się zawodnicy ze złamanym palcem czy potężnymi problemami z barkami czy z plecami. – Dziś graliśmy z dwoma niepełnosprawnymi. Oskar Serpina tylko na drugą połowę wyszedł. Myślę, że może być dobrze w tym sezonie – zapowiedział Dariusz Molski.

 

Gorzowianie grają bardzo różnorodną piłkę ręczną, a w meczu z Lesznem próbowali gry ze zbiegającym bramkarzem i na dwa koła. Czy to recepta na tegoroczny sezon? – Właśnie w takich sytuacjach, gdzie jesteśmy blisko, na styku, czy ja przegram jedną, czy dwoma – to obojętne, a mogę zremisować lub wygrać, to wtedy ryzykujemy. Tak jak w tym meczu. Nie opłaciło się, bo się nie udało do końca, natomiast byliśmy dwa razy skuteczni, dwa razy zdobyliśmy akcję na rzuty karne i to jest dobre. Na końcu młody obronił karnego i żeby jeszcze troszkę czasu było, to może mielibyśmy karne – powiedział szkoleniowiec gorzowskiej Stali, mówiąc o ostatniej sytuacji rzutowej Leszna, w której Marek Zdobylak nie zdobył bramki z siódmego metra, bowiem świetnie zareagował Patryk Jaśko – 18-letni nowy bramkarz Stali.

 

Gorzowianie tym razem skupili się przede wszystkim na rozprowadzanie piłki między rozgrywającymi. Średnio zaś było z podaniami do koła i do skrzydeł. Taki plan? – Wszystko zależy od tego, jak gramy, w jakim ustawieniu. Póki grali mali, to próbowali szarpać, podawać. Jak już weszli duzi, to jest troch e trudniej, bo jest i Wiktor Bronowski, i Paweł Pedryc, a to zawodnicy, którzy trochę mniej grają do koła, nie mają jeszcze takiego czucia innych zawodników. Spokojnie. W sezonie reszta też swoje narzuca – zakończył Dariusz Molski.

 

Udostępnij