Niespodziewana przegrana w Sierpcu postawiła Stal w świetle, z którego żółto-niebiescy chcieliby jak najszybciej uciec. Gorzowianie zajmują aktualnie szóste miejsce w tabeli i nie mają ligowych punktów. Taka sytuacja nie śniła im się nawet w najgorszych koszmarach, a przyszłość nie zapowiada się w kolorowych barwach. Żółto-niebiescy zamiast zagrać u siebie odbędą kolejną daleką podróż, co wcale nie jest łatwą sytuacją, nawet w obliczu tego, że staną naprzeciw beniaminka I ligi, Juranda Ciechanów. – To nigdy nie jest łatwo, zwłaszcza, że wysiadamy z tych  autobusów i jesteśmy tacy połamani. Potrzeba trochę czasu, żebyśmy doszli do siebie, ale pojawiają się przeszkody. Ostatnio Staliśmy w korku i straciliśmy pół godziny na autostradzie. Pewnie, że można wyjechać o 6 rano, ale my i tak liczymy na zakładkę. A im dłużej w autobusie tym gorzej. Natomiast wszyscy raczej tak jeżdżą. Nikogo nie stać na to, żeby jechać na 2 dni. Gramy przy takich warunkach jakie mamy i musimy tym wymaganiom sprostać – powiedział szkoleniowiec gorzowskiego zespołu, Dariusz Molski.

 

Beniaminek ligi to zawsze wielka niewiadoma. Nietrudno przypomnieć sobie Stal, która w pierwszym sezonie w I lidze zajęła drugie miejsce w tabeli i do samego końca biła się o wygranie jej z – wcześniejszą Spójnią – a aktualnie superligową Arką Gdynia. Gorzowianie staną zaś naprzeciw zespołu ciekawego, prowadzonego przez trenera Chełmińskiego – i nie jest to zbieżność nazwisk – ojca jednego z głównych atakujących Stali Gorzów. A informacji na temat ich grania jak na lekarstwo… – Przeciwnik jest mało znany. To jest największa dla nas przeszkoda, dla nich zaleta. Przygotowujemy się jak do każdego meczu. Informacje o nich coś-tam, gdzieś-tam mamy, ale nie za dużo. Musimy sami zagrać dobry mecz, jeśli to się uda, to myślę, że będzie dobrze – wyjaśnił szkoleniowiec Stali.

 

Żółto-niebiescy mają teraz trudny okres przed sobą. Ze względu na finał sekcji żużlowej w rozgrywkach o Drużynowe Mistrzostwo Polski, gorzowianie zdecydowali się na zmianę gospodarza w tym meczu, co oznacza, że pierwsze 3 spotkania w tegorocznej lidze zagrają na wyjeździe, a wiadomo, jak trudno gra się, gdy publika nie pomaga. Żótło-niebiescy już tęsknią za żywo reagującymi trybunami hali, ale wiedzą, że takie rozwiązanie było jedynym możliwym i logicznym. – Mamy niesprzyjający kalendarz, ale kibic jest dla nas najważniejszy, gramy dla nich. Nie chcieliśmy ich zawieźć i grać przy pustych trybunach. Spróbujemy, żeby to się dobrze wszystko zakończyło i zapraszamy na mecz! – skomentował Dariusz Molski.

 

Gorzowianie wiedzą, że ten mecz może mieć duże znaczenie nie tylko w tabeli, ale może też rzutować na kolejne spotkania, jakie Stal rozegra w lidze. Czemu? – Czy ten mecz może wpłynąć na kolejne? Nie wiem, ale na pewno może wpłynąć na nasze morale, bo znaleźliśmy się w trudniej sytuacji po pierwszym meczu, sami siebie zawiedliśmy i teraz jesteśmy trochę pod ścianą. Z jednej strony to i dobrze, bo jest większa adrenalina, a sportowiec musi mieć stres taki, który go goni i mobilizuje do zwycięstwa – stwierdził trener Stali.

 

Żółto-niebiescy zagrają ten mecz w sobotę o 18.30. Już teraz zachęcamy Was, drodzy Kibice, do wspierania swoich zawodników w Ciechanowie, jeśli macie taką możliwość, lub do oglądania naszej relacji live na facebooku, gdzie każdy zagrzewający do walki komentarz na pewno nie pójdzie w przysłowiowy las. – Musimy zagrać na każdej pozycji dobrze, jeśli do zafunkjonuje, a bramka nam pomoże, to możemy być spokojni. Jeśli nawet jednak wyjdziemy tak niemrawo na mecz, jak w Sierpcu, może być trudno. Nikt nie gra po to, by przegrać. Na wynik stawia się wszystko. Mamy swoje kłopoty, szukamy złotego środka i musimy tego zaradzić. Chcemy grać dobrze, chcemy zwyciężać – zakończył Dariusz Molski.

Udostępnij