Po przegranej w Sierpcu, do Stalowców dotarło, że bardzo dobrze przepracowany okres przygotowawczy na niewiele się zda, jeśli żółto-niebiescy nie będą walczyć głową i pilnować, by w ważnych momentach nie dopadało ich rozluźnienie. Wnioski wysnuli błyskawicznie i już w Ciechanowie pokazali, że trudne momenty potrafią rozstrzygać na swoją korzyść, a to przed kolejnym meczem może okazać się zdecydowanie przydatną umiejętnością.

 

Gorzowianie pojadą do Wągrowca, a mecze z tamtejszą Nielbą zawsze są na styku i rozluźnienie nie może wkraść się w głowy żółto-niebieskich, tym bardziej, że żółto-niebiescy i żółto-czarni znają się jak przysłowiowe łyse konie. – W naszym przypadku to już nie ma znaczenia, znamy się jak łyse konie i myślę, że o wyniku meczu może zadecydować przede wszystkim dyspozycja dnia, ale także dyspozycja fizyczna zespołu – powiedział szkoleniowiec Stali, Dariusz Molski.

 

Żółto-niebiescy mają problem, bowiem do grona niesprawnych zawodników dołączył Dawid Pietrzkiewicz, który walczy z czasem i skręconą kostką, gorzej czuje się także Adrian Turkowski, który przeziębił sobie gardło i przez tydzień nie mógł mówić. – Szpital nam się zrobił i mamy problem, walczymy z czasem. Zobaczymy, ilu nas wróci do grania. Turek, Pieczy, Oskar… pięciu-sześciu ludzi jest nie do grania. Na treningach to chyba trzeba robić plażówkę – mówił pół żartem pół serio we wtorek trener Stali. O ile kwestia Adriana Turkowskiego i Oskara Serpiny jest raczej pewna, bowiem obaj zawodnicy zagrają z Nielbą, o tyle Stal obawia się straty kołowego, który przeciwko jego byłej drużynie będzie zdecydowanie atutem gości. – Musimy sobie radzić, bo każdy ma swoje problemy. Do meczu przystąpimy na pewno przygotowani i skoncentrowani, żeby w tym składzie, w jakim wyjdziemy, by grać i wygrać – zapowiedział szkoleniowiec Stali.

 

Nielba Wągrowiec to zespół mocny i ponownie pretendujący do wygrania ligi, mimo tego, że przed sezonem długo borykali się z problemami licencyjnymi i wisiała nad nimi groźba gry w II lidze. Zawirowania formalne sprawiły, że kilku zawodników odeszło, ale czy Nielba jest słabszym zespołem? – Czy się osłabił? Na pewno nie, chociaż stracili Pieczego i to jest ich duża strata, ale mają obrotowego z dużym doświadczeniem, który grał wcześniej – Bartka Witkowskiego – i dostawili młodego. Oglądałem ich mecz i radzą sobie dobrze. Myślę, że nie są osłabieni – wyjaśnił Dariusz Molski.

 

Gorzowianie przez cały czas wchodzą w sezon i szukają tego, co byłoby ich największym atutem. Żółto-niebiescy z pewnością grają na zdecydowanie większej skuteczności w ataku, niż w poprzednich sezonach, co tylko może ich cieszyć. – Przede wszystkim naszym atutem jest to, że w każdym składzie, jaki pojawi się na boisku, potrafimy zagrać. Tak to będzie musiało wyglądać, trzeba to poskładać, a na razie jeszcze nie wiemy jak. Ale coś wymyślimy – zaznaczył.

 

Wągrowiec to trudny teren przede wszystkim przez to, że od wielu lat Nielba stanowi kolektyw z mocną siłą rażenia. Jakie są największe atuty gospodarzy? – Bardzo mocny atak. Siła rażenia bardzo duża plus Bartek Świerad – ogromne doświadczenie, który w odpowiednich momentach bierze ciężar gry na siebie i jest skuteczny – skomentował Molski.

 

Czy to będzie trudne spotkanie? – Oczywiście, że tak. Jak każde. A tym bardziej, że jedziemy na wyjazd, a to jest drużyna, która awansowała do Superligi – podkreślił szkoleniowiec Stali.

 

Mecz odbędzie się w sobotę o godzinie 18.00. Czy żótło-niebiescy powalczą o zwycięstwo? – Na pewno. Pojedziemy tam, żeby ich ugryźć. A jak wyjdzie? Zobaczymy – zapowiedział Molski.

 

Udostępnij