www.stalgorzow.pl: W żużlu był pan wcześniej jako mechanik Adrian Cyfera, pomagając mu przez 7 lat. Od czterech lat w miniżużlu i za panem rok bycia prezesem. Jaka to praca?

Robert Andrzejczak: – Robota bardzo trudna. Pałeczkę przejąłem tylko z tego względu, że poprosili mnie o to rodzice i zarząd, który został wybrany. Cała piątka jednogłośnie przegłosowała, bym to ja został prezesem. Nie chciałem, bo to nie jest łatwy chleb. Prowadzę swoją firmę i w pewnym momencie musiałem ją nawet zawiesić, żeby pomóc małolatom, by jeździli.

 

Jak poradzono sobie z kwestią pieniędzy w tym sezonie?

– Rok był trudny finansowo. Dostaliśmy dotację 2 600 złotych od pana wójta Gminy Santok. To jedyna nasza dotacja, która była przeznaczona na zapłacenie trenerom. Z tamtego sezonu zostały minimalnie środki, jakieś 5 tysięcy, które zostały przekazane nowemu zarządowi. Składka rodziców, dobra wola ludzi, bardzo nam pomaga firma JUST FUN, która jest głównym sponsorem i co miesiąc wpływają od nich pieniądze. Reszta to prywatne środki kilku dobrych osób, które są w tym klubie. Jest bardzo trudno.

 

W przyszłym roku będzie podobnie?

– Na następny sezon musieliśmy zrobić biznesplan i zawieźć go do miasta. Koszt sezonu 2019 mieści się w granicach 110 tysięcy złotych. W tym są wszystkie wyjazdy chłopaków, którzy mają licencję: dojazdówki, opony, hotele. Cały sezon treningów i używany podczas nich sprzęt, czyli polewaczka, ciągniki. Jest multum tego. Pomoc by się przydała, ale na dzień dzisiejszy jej nie ma.

 

Jakie są koszty utrzymania jednego zawodnika?

– Sport, nawet w miniżużlu, jest bardzo drogi. W Gdańsku była taka wypowiedź, że miniżużlowiec kosztuje w granicach 40-50 tysięcy rocznie. Dwa zatarte silniki to akurat mój wnuczek. Trzeci też stanął. To kolosalny koszt, a w miniżużlu ponoszą go rodzice. Każdy ma zakupiony swój sprzęt, dba o niego i naprawy robią na własną rękę.

 

Karierę na miniżużlu zakończyli bracia Fajferowie. Jak prezentuje się kadra obecnie i jakie są założenia na rok 2019?

– W tym sezonie zakończyliśmy cztery licencje 85-125cc. Na początku przyszłego będziemy mieli kolejne dwie. Najprawdopodobniej egzamin odbędzie się w Toruniu, bo tam przed wszelkimi zawodami będzie miał miejsce turniej. Zostali nam sami młodzi gniewni. Z tą młodzieżą spróbujemy powalczyć o mistrza Polski par, drużynowego i indywidualnego. Co sezon przyniesie, to zobaczymy. Jest kilku chłopaków, którzy bardzo dobrze rokują. Miejmy nadzieję, że ten pierwszy sezon otworzy im drogę na kolejne rozgrywki, by mogli robić, co będą chcieli.

 

Ilu wydarzeń możemy spodziewać się na stadionie w Wawrowie i gdzie, poza klubową stroną Stali Gorzów, będziemy mogli o nich usłyszeć?

– W przyszłym roku będziemy mieli około 5-6 imprez, tak samo jak w tym. Plakaty są rozmieszczone na terenie Gorzowa, nieraz się uda, że poleci w radiu. Przed zawodami wyświetlamy też plakat na dużym billboardzie przy katedrze. Chcemy, żeby przychodziło dużo ludzi z tego względu, że imprezy robią się coraz fajniejsze. Ostatnio jechaliśmy z czeską reprezentacją. W sobotę było bardzo dużo ludzi z powodu fajnej pogody i widać, że coraz więcej ludzi zaczyna się interesować miniżużlem.

 

Kto pomaga klubowi w kwestiach finansowych jako sponsor? Jakimi środkami udało się odbudować klubowe budynki po pożarze?

– Mamy parę firm, które pomogą nam w budowie: zamknięciu parkingu, odbudowie wieżyczki. Spaliła się część socjalna, to dostaliśmy dotację z Urzędu Marszałkowskiego. Jesteśmy w 80 procentach po zrobieniu kuchni i jednego pomieszczenia dla narzędzi. Do końca roku zakończymy temat odbudowy. Grafik namaluje ładne logo na nowych obiektach. Firma TSM z Kostrzyna będzie robiła nowy dach na wieżyczce, pojawią się nowe ławeczki. Firmy zaczęły pomagać i zadeklarowały się, że w przyszłym sezonie ruszą wszystkie prace. Lepiej niech będzie 10 firm po 10 złotych niż jedna za 100 złotych.

 

Co z zimowymi przygotowaniami zawodników?

– Sezon jesienno-zimowy zaczął się od 1 listopada. Jesteśmy umówieni ze Szkołą Podstawową nr 13. Dostaliśmy tam salę gimnastyczną i będziemy ćwiczyć. Słowianka i basen to następny punkt. Trenerzy będą musieli podnieść poprzeczkę i dbać o rozwój młodych. Mamy też obiecane sztuki walki, żeby nauczyć się upadków i przewrotów. To będą jednak trzy lub cztery sesje w przeciągu okresu zimowego.

 

W tamtym roku po raz pierwszy dzieci pojechały na wspólny obóz. Planujecie to powtórzyć?

– Będzie wyjazd w góry. Młodzi bardzo się zintegrowali, fajnie się bawili. Teraz chcemy co sezon to powtarzać.

 

Skąd właściwie są miniżużlowcy jeżdżący w JUST FUN GUKS Speedway Wawrów?

– Z Gorzowa, gminy Deszczno, Wawrowa, Tarnowa Podgórnego w woj. wielkopolskim i Nowego Tomyśla. Treningi zaczął chłopak z zachodniopomorskiego, z Myśliborza. Ten rok przyniósł nam kolosalne doświadczenie ze względu na braki finansowe i z zarządem ustaliliśmy, że 17 maluchów to jest taka granica, że nawet gdybyśmy nie dostali żadnego dofinansowania, to damy radę jako rodzice.

Udostępnij