Gorzowianie do Olsztyna przyjechali niesamowicie skupieni i zmotywowani. Od początku weszli na boisko z jedną myślą: Pokonamy dzisiaj Warmię. I tak zrobili.

 

Już w pierwszych minutach żółto-niebiescy pokazali, że są drużyną i wspólnymi siłami zdobyli pierwszą przewagę. Niezła obrona wraz z Cezarym Marciniakiem nie pozwalała rozszaleć się Marcinowi Malewskiemu, który od początku kreował grę na środku Warmii. Co prawda indywidualnie udało mu się kilka razy przedrzeć się na zwodzie przez gorzowski mur, jednak tam często spotykał się z drugą ścianą w postaci gorzowskiego bramkarza i nie mógł na to za wiele poradzić. Mimo to żółto-niebiescy nie mogli odskoczyć Warmiakom na więcej niż dwa trafienia ze względu na to, że sami również popełniali błędy – przede wszystkim w formacji obronnej brakowało konsekwencji. To jednak nie przeszkodziło Stalowcom w wygraniu tej połowy, przede wszystkim dzięki postawie Bronowskiego, Turkowskiego i Pietrzkiewicza, ale także pomagającego celnością Stupińskiego.

 

Druga połowa to już jednak zupełnie inna historia. Gorzowianie wyszli z szatni jeszcze bardziej naładowani energią i chęcią zwycięstwa, a w bramce Stali stanął Krzysztof Nowicki. Jeśli ktoś po pierwszej połowie zastanawiał się, czy można mieć lepszą skuteczność w tym meczu niż Marciniak, to Nowicki udowodnił, że można. Ba! Można obronić z rzędu pięć piłek, w tym dwie sytuacje sam na sam oraz rzut karny i wybić rywalom z głowy chęć dalszej gry. Taka postawa w bramce i skuteczność gorzowian przy polu bramkowym przeciwnika, pozwoliła żółto-niebieskim wyjść na 6-cio bramkowe prowadzenie. W porównaniu z poprzednimi meczami, żółto-niebiescy grali z niesamowitą skutecznością w ataku i ośmieszali wręcz momentami obronę gospodarzy i Mateusza Gawrysia efektownymi wrzutkami. Żeby jednak nie było za łatwo, musiały pojawić się problemy. Trzy akcje z rzędu zakończone rzutem z prawego skrzydła wprost we wspomnianego Gawrysia, nie mogły nie odbić się echem na wyniku. Warmia doszła Stal ponownie na 2 bramki i postraszyła żółto-niebieskich. Ale gorzowianie nie dali się zdominować i w 44 minucie spotkanie rozpoczęli konsekwentny marsz po wysokie zwycięstwo. Wpadało wszystko – to trzeba powiedzieć. Gorzowscy środkowi, czyli Gintowt, Kłak i Marcin Smolarek oszukiwali obronę gospodarzy jak chcieli – czasem sami biorąc ciężar zdobywania bramek na własne barki. Świetne wejście zanotował Dariusz Śramkiewicz, który bez kompleksów dwa razy świetnie rzucił piłkę ze skrzydła wprost w siatkę za plecami Gawrysia, a i w obronie zrobił świetną robotę. Dobrze wyglądała gra Krystiana Maćkowskiego, Pawła Pedryca czy Adriana Chełmińskiego, który sprawdzał się nawet na kole, gdy czerwoną kartkę z gradacji kar zobaczył Pietrzkiewicz. Gorzowianie w tym dniu byli po prostu monolitem, którego nie można było zatrzymać!

 

Ostatecznie spotkanie zakończyło się rezultatem 34:26, a żółto-niebiescy mogą być z siebie niesamowicie zadowoleni.

 

Stal Gorzów: 34 (17)

Nowicki, Marciniak – Pietrzkiewicz 6, Kryszeń 1 (1/1), Stupiński 6 (1/2), Chełmiński 4, Bronowski 5, Turkowski 3, Kłak, Marcin Smolarek 3, Mariusz Smolarek, Pedryc 1, Gintowt 2, Maćkowski 1, Śramkiewicz 2.

Trener: Dariusz Molski

Kierownik: Łukasz Bartnik

Fizjoterapeuta: Kamil Sankowski

Żółte kartki: Pietrzkiewicz, Pedryc, Turkowski

Kary: Pietrzkiewicz (3), Maćkowski, Bronowski, Pedryc

Czerwone kartki: Pietrzkiewicz (z gradacji kar)

Karne: 2/3

 

Warmia Energa Olsztyn: 26 (15)

Gawryś, Kłodziński, Pikura – Dzido 1, Hegier 3, Starzec, Idzikowski, Pasymowski, Kopyciński 1 (1/1), Sikorski 3, Kosmala 3, Golks 4, Olewniczak, Deptuła 2, Dzieniszewski 2, Malewski 7 (2/3).

Trener: Jarosław Knopik

Osoba towarzysząca: Bartosz Grekulak

Kartki: Deptuła, Kopyciński, Kosmala

Kary: Kopyciński, Sikorski, Deptuła, Golks (2)

Karne: 3/4

 

Sędziowie: Adam Dejna – Kamil Raciszewski (Gdańsk, Tczew)

Delegat ZPRP: Leszek Sołotko

Widzów: 250 osób

Udostępnij