Oskar Paluch w tym sezonie zadebiutuje w Memoriale im. Edwarda Jancarza. 17-latek jest już także po pierwszych treningach i nie może doczekać się tego, aż w końcu rozpocznie się właściwy sezon.

Jesteś już po pierwszych treningach, zarówno w Żarnowicy, jak i Gorzowie. Zapewne powrót na motocykl, to był jeden z najbardziej wyczekiwanych momentów przez Ciebie?

Wiadomo, że tak! Nie mogłem się doczekać, aby powrócić na motocykl. Udało się odjechać już kilka udanych treningów, również w Gorzowie. Na Słowacji pogoda nam dopisywała, więc już tam daliśmy radę „pokręcić” pierwsze okrążenia.

Rok temu na stalowym obozie nie było takiej możliwości, ponieważ wybraliśmy się do spowitej lodem i śniegiem Finlandii. Dominowały narty i sanki. Jakbyś porównał te dwa zgrupowania?

Oba te obozy były na pewno wartościowe. Bardzo mi się podobały, ale też trudno je porównać. To były 2 inne całkiem obozy. Ten ostatni na Słowacji był związany bardziej właśnie z żużlem, treningami, a w Lahti trenowaliśmy bardziej rekreacyjnie. Były jakieś skutery śnieżne, narty biegowe, skoki na sankach. Żużel wiadomo, że jest bardziej na poważnie, ale zarówno u Martina, jak i w Finlandii bardzo mi się podobało.

Za pasem także już pierwsze zawody na naszym stadionie. 30 marca odbędzie się Memoriał im. Edwarda Jancarza. Będziesz jednym z najmłodszych zawodników w historii, który weźmie w nim udział.

Dokładnie tak, widziałem stawkę tegorocznych zawodników i jestem w niej najmłodszy. Myślę, że po prostu muszę dać z siebie wszystko, dobrze się bawić, ale przede wszystkim zebrać kolejne cenne doświadczenie. To jest jeszcze początek sezonu i trzeba się objeżdżać przed startem PGE Ekstraligi.

Ostatnio dzieci z Przedszkola nr 13 losowały żużlowcom numery startowe na ten turniej. Tobie trafiła się jedynka. Będziesz startował od razu po równaniu, więc w dużej mierze o wszystkim zadecyduje start. To dla Ciebie ułatwienie, czy jednak wolisz walczyć na dystansie?

Szczerze to tego nie analizuję. Po prostu żyję, tym co będzie, po prostu chcę się pościgać i pojeździć. Wiadomo, że już czuję ten głód jazdy i zawodów. Nie zwracam uwagi na numer. Dla mnie to tylko numer i chcę się po prostu dobrze pościgać z innymi.

Twój tata Piotr rywalizował na przełomie XX i XXI wieku w Memoriale. Można powiedzieć, że kolejne przekazanie pałeczki w Twojej rodzinie stało się faktem.

Na pewno od tej strony, jak się patrzy, to jest coś pozytywnego, że mój tata jechał w Memoriale im. Edwarda Jancarza, a teraz ja mogę w tym uczestniczyć. To na pewno może cieszyć, kiedyś będziemy to wspominać, ale na razie dla mnie są to jeszcze zwyczajne zawody, w których chcę po prostu porywalizować z tymi bardziej doświadczonymi i utytułowanymi zawodnikami.

Jak ważne jest to, że możesz przed startem PGE Ekstraligi wziąć udział w tym turnieju, w którym przecież mamy sporo sław?

To będą chyba pierwsze moje zawody, gdzie będę jeździł w takiej stawce. Na pewno będzie to ciekawe przeżycie dla mnie. Na pewno złapię trochę luzu przed tym dalszym sezonem. Nie chcę nakładać presji na siebie, bo wiem, że tam są świetni zawodnicy. Chcę wykorzystać to, że będę mógł się sprawdzić na ich tle.

W sezonie 2024 Mateusz Cierniak, Bartłomiej Kowalski i Kacper Pludra nie będą już juniorami. W zeszłym roku nie licząc ich, to właśnie Ty byłeś najlepszym juniorem. Skoro bardziej doświadczenie rywale zakończyli starty jako junior, uważasz, że możesz powalczyć bezproblemowo o awans do SGP2?

Będę chciał się tam dostać. Cała trójka to świetni zawodnicy, ale też nie chcę patrzeć na to, że ich już nie ma i mogę tutaj więcej zdziałać, ponieważ po prostu w żużlu nie można nikogo zlekceważyć. Każdy chce zrobić swoją robotę, wywalczyć 3 punkty i nie można też na to patrzeć pod tym kątem.

Zimą w Europie za bardzo nie da się pojeździć, ale w Australii i Argentynie już tak. Będziesz chciał w przyszłości udać się do Ameryki Południowej, aby zasmakować tamtejszego żużla? Michael Jepsen Jensen mówił, że wyjazd do Argentyny to przygoda, którą wspomina się na całe życie. Pytam o ten kierunek zresztą także nieprzypadkowo.

Każdy wyjazd, czy to bliższy, jak do Szwecji czy dalszy do Argentyny to na pewno swego rodzaju przygoda. To ciekawe przeżycia. Miejmy nadzieję, że moja kariera w żużlu będzie na tyle długa, że będę miał okazję odjechać tam kiedyś zawody. Jak na razie jeszcze tego nie planowałem, bo do tego długa droga, ale na pewno kiedyś uda się tego spróbować, aby trafić do Argentyny. Zresztą mój tata kiedyś pojechał tam, więc czemu nie.

Udostępnij